Wednesday 31 August 2011

Nowa technika w mojej praktyce

Opisałem poniżej teoretycznie technikę, teraz opis jak to u mnie wyglądało w praktyce.

Obejrzałem kilka filmów, potrenowałem na sucho techniki, aby się nad nimi nie zastanawiać jak będę ledwo przytomny we snie tylko je użyć.

1. pierwsza noc: położyłęm się spać, po kilku godzina obudziłem się naturalnie i położyłem się dalej spać. Po jakimś czasie obudziłem się, niestety nie byłem w stanie obudzić się bez ruszania i otwierania oczu, wiedziałem już że wybudziłem sie za mocno (byłem całkowicie wyspany i przytomny) i będzie słabo. Wrzuciłem technikę... nic z tego nie będzie, zrezygnowałem i poszedłem spać dalej.
Ostatecznie myślę, że byłem zbyt podekscytowany i się za mocno wybudziłem, przewróciłem się na drugą strone i otworzyłem oczy.

2. druga noc: postanowiłem, że będę to robił naturalnie bez budzika, jak sie uda to ok, jak nie to nie.
Obudziłem się naturalnie, ale chyba zbyt długo spałem bo zaczęło się robić jasno za oknem, ale poszedłem dalej spać. Obudziłem się po jakimś czasie, już mniej ruchu przy przebudzeniu i większa kontrola otwarcia oczu. Ale jakoś czułem, że te moje spanie trochę słabe było, tak jakbym miał tylko półświadomą drzemkę, taka drzemka na czuwaniu. Ok ale technikę trzeba zastosować. Po 10sekundach wiedziałem, że nic z tego, poszedłem spać

3. kolejna noc. Obudziło mnie dziecko w środku nocy, trochę się przebudziłem i po kilku minutach dalej spałem wcześniej postanowiwszy się przebudzić za jakiś czas.
Obudziłem się bardzo łagodnie, nie ruszam się, nie otwieram oczu, czuję, że to odpowiednia pobudka - warunki idealne, teraz technika. Zastosowałem technikę pływania ruszam rękoma żabką, spoko ruszam rękowa w wyobrażni, widzę jak się ruszają, czuję wysiłek, po 5-10sekundach czuję jak nimi ruszam, mam te specyficzne wibracje (to "czucie", bo w moim przypadku jakoś określenie "wibracje" mi nie pasuje. Jest coś a'la wibracje ale tak bym tego nie nazwał, czuję to inaczej, więc będzie "czucie") - moje astralne czucie. W tym momencie mam już odruch :) mocny zamach i wytoczyć się mocno i gwałtownie z ciała.
To wytoczenie się z ciała w moim przypadku jest takie realne, że aż trudno uwierzyć, po prostu czuję spory wysiłem jak zaczynam się wytaczać i jestem niemal przekonany, że spadnę z łóżka fizycznym ciałem, ale to tylko złudzenie - zawsze w takim przypadku wytaczam sie z ciała.
Tym razem było tak samo - WYSZEDŁEM (wytoczyłem się :) )

Bylem zadowolony, nie było to moje pierwsze wyjście więc już nie byłem tak podekscytowany i mogłem działać bardziej świadomie.
Pierwsza rzecz to zakotwiczenie się w fazie - dokładnie dotykam dywanu, przyglądam się mu uważnie, dalej futryna od drzwi, dotykam, czuję fakturę, wącham, wpatruję się... "procesor" pracuje, astralnie materializuje otaczającą mnie rzeczywistoś, ma zajęcie i nie walczy ze mną aby mnie wciagnąć do ciała. Mam dobrze zestrojoną fazę, chyba jedną z lepszych biorąć pod uwagę moje kilka małych wyjść, jest nieźle, faza też najdłuższa z tych które mi sie do tej pory trafiły, jestem usatysłakcjonowany, czuję, że wróciłem do ciała.

Byłem naprawdę usatysfakcjonowany fazą i po powrocie do ciała postanowiłem, że nawet nie będę spisywał wydażeń na gorąco, które miały miejsce w "poza", po prostu się wyśpię.
Tu jest jeden minus, bo po wyspaniu się nie pamiętałem już co sie działo w fazie, bo mi się nałożył sen który pojawił się nad ranem, więc jak chceie pamiętać to trzeba zapisać zaraz po wyjściu, bo się rozpłynie.

Podsumowując: do tej pory najlepsza technika jaką stosowałem: skuteczna (łatwo wyjść, po małej ilości treningu), efektywan (dobre dostojenie w fazie).
Uważam, że jest to świetny punkt wyjścia do dalszych eksploracji lub do rozpoczęcia.
Obecnie uważam, że aby było w OSPUO ciekawie to trzeba tam wchodzić z konkretnym planem działania: np. chcę polecieć nad morzem, zanurkować w głębinie, popływać z delfinami etc. Tak krok po kroku.

Ja się na tym złapałem, że wchodzę w "poza" bez planu i ad hoc zastanawiam sie co tam robić i to nie jest dobre rozwiązanie. Gdy dłużej sie waham, mózg zaczyna się "nudzić" i wciąga do ciała, więc jak chcesz sie pobawić w OSPUO to wejdź tam z planem działania, różnymi opcjami aby nie zastanawiać się "co robić" tylko "jak". Uważam, że OSPUO niemal w pełni jest generowane przez umysł obserwatora, więc jak czegoś nie stworzysz to jest próżnia i wywala cię do ciała. Jedynym wyjściem jest tworzenie OSPUO jak planszy w grach komputerowych lub ... wyfazowanie się na kolejny krąg astralny poza OSPUO ale tego na razie nie potrafię.
Są jeszcze teorie, że można ingerować w świat fizyczny z OSPUO - może, ale to również jakoś nie jest moim celem.
Wiem, że chcę się dalej wyfazować, bo po pierwsze jakoś nie bawi mnie zabawa w OSPUO - latnie, pływanie, skakanie, bzykanie, bycie psem, kotem etc jakoś mnie to do końca nie pociąga, nie po to wychodzę aby intensyfikować lub rozszerzać doznania ze świata fizycznego, chcę więcej. Po drugie będąc w "poza" ostatnio pamiętam, że chciałem odlecieć gdzieś dalej, przestałem generować OSPUO i wrzuciło mnie do ciała, ale skoro chciałem tego w OSPUO aby opuścić OSPUO to znaczy, że chcę tego naprawdę.
Nie pozostaje nic innego jak testować OSPUO dalej, rozwijać sie i odlecieć w końcu dalej, oby się udało, bo co ciekawego można robić w OSPUO...

Nowa technika

Miałem trochę kłopotów z wyjściem ostatnio, chyba za bardzo chciałem lub jakiś byłem obciążony psychicznie, już prawie straciłem motywację.

Na szczęście dla wytrwałego zawsze czeka miła niespodzianka, a więc do rzeczy.
Przeglądałem, szukałem czytałem, próbowałem i tak jak już wspomniałem nie wiele wychodziło - słabe wyjścia (może 2 o których nie warto nic pisać) lub nawet brak wyjść i coraz mniejsza motywacja do stosowania 4+1, bo ile nocy można zarywać bez efektów, a w dzień jakoś trzeba funkcjonować.
Kilka dni temu trafiłem na stronę niejakiego Michaela Radugi, to co mnie zainteresowło to tzw "indirect technique" - czyli można powiedzieć taka "pośrednia technika wyjścia" wykorzystująca naturalne niepełne wybudzenie się ze snu. O co chodzi?
Bardzo jasna i prosta technika, człowiek na filmie jest mocno przekonujący co do jej prostoty i skuteczności, postanowiłem więc spróbować. Bardziej szczegółowo możecie posłuchać na jego stronie (obe4u.com) - wejdźcie na jego kanał na youtube, a poniżej moja interpretacja, praktyka i doświadczenie.

Technika polega na wybudzeniu się w nocy po około 6h snu (może być wymuszone budzenie np. budzikiem jak w 4+1) - lekkie przebudzenie, wyjście do toalety, wypicie szklanki wody etc ok 5min. wybudzenia. Następnie kładziemy się dalej spać natomiast z afirmacją i przekonaniem, że chcemy się obudzić za godzinę oraz myśląc o technice jaką będziemy stosować aby wyjść (o technikach dalej). Gdy uda nam się przebudzić (pobudka naturalna, bez budzika!) to:
- nie otwieramy oczu
- nie ruszamy się
- zaczynamy stosować technikę czucia ciała astralnego
Co to za techniki?
- pływasz (ja to robię żabką, głównie ręce), ruszaj rękoma nie używając mięśni (taki trening na bez ruchu ale ważne aby chcieć ruszać nie tylko wyobrażać sobie) aż poczujesz wibracje, mrowienie etc
- podnoszenie ręki (jak wyżej - oczywiście podnoszenie astralnej ręki)
- pocieranie dłoni nad czołem (jak wyżej)
Jest jeszcze kilka technik ale na mnie idealnie zadziałało pływanie, więc nie zmieniam.

Ok, jak poczjemy wibracje to czas na separację, najlepiej wytoczyć się jak kłoda - mocnym, zdecydowanym ruchem. A wtedy jesteśmy już POZA!
W "poza" aby utrzymać jak najdłużej fazę i jak najlepiej ją wyostrzyć trzeba dotykać wszystkich przedmiotów, koncentrować się na nich, dotykać siebie, aby "procesor" cały czas i generował OSPUO inaczej jak ktoś jest niedoświadczony to faza jest krótka i płytka, szybko wyrzuca do ciała.

W moim przypadku to podejście zadziałało szybko i skutecznie, więc postanowiłem dokładniej to opisać aby inni też mieli z tego pożytek, a nie jest to tak wymagające jak 4+1. Dalej będę testował tę metodę i mam nadzieję, że będzie coraz bardziej skuteczna, a i tak jest dobrze. Jak to było u mnie - opiszę wkrótce.

Thursday 19 May 2011

Znów wychodzę

Upłynęło trochę czasu od kiedy wyszedłem po raz ostatni, miałem pewien przerywnik - postawiłem na technnikę. Słuchałem dźwięków HemiSynk i sesji przygotowanych przez intytut Roberta Monroe i nie próbowałem na siłe wychodzić.
Kilka tygodni temu wyszedłem, było ti wyście w technice 4+1 i chyba to na razie nalepsza dla mnie metoda choć dość uciążliwa - nie lubię wstawać w nocy a tym bardziej snuć się przez godzinę gdzieś około 4 rano.

No cóż uciązniwa mniej lub bardziej ale działa.
Wyjście kilka tygodni temu było dość przyjemne. Wszystko dzieje się nadal w przestrzeni przycielesnej bez zwiedzania galaktyk i tak dalej, walczę raczej z utrzymaniem podstawowej fazy i wyjściem. No ale udało się miałem super lot, natomiast jeszcze jakieś bijatyki na mieście, więc raczej nic budującego duchowo. Prosta faza, mam jeszcze kłopot z wyraźnym widzeniem tu radzej było mało wyraźnie, bez rewelacyjnych szczegółow. Pamiętm jak wyturlałem się z ciała - to moja technika na oderwanie się, to klęczałem na czworaka na podłodze i szukałem zapachu i dotyku drewnianej podłogi - z tego co pamiętam, to chyba tk w 60-70% ją znalazłem, no i dalej lot i jakieś takie "mlodzieżowe" rozrywki - samochody, ucieczki, bijatyka, jakiś pociąg seksualny ale bez zbliżenia.

Dziś w nocy wyszedłem również na 4+1. Przewalczyłem chyba 50 minut na przebudzeniu i zacząłem od dzwięków hemisync i standardowej sesji zgodnie z tech r.m.
Po pewnym czasie byłem dość dobrze zrelaksowany, ale po pierwszej sesji hemisync, byłem już zmęczony tymi dźwiekami i odstawiłem, położyłem się na boku. Teraz nie pamiętam czy poróciłem do pozycji na plecach, gdy zaczęło się wyjście, czy faktycznie leżąc na boku zaczałem wychodzić? hmmm, mam wrażenie, że wychodziłem z pozycji na plecach, natomiast nie mogę sobie przypomnieć kiedy się obróciłem z boku na plecy.
Ok ale wyszedlem, pierwsza część to przebywanie w jakimś domu w wierzowcach lat 70tych, to co było ciekawe to wkładałem i pięści w beton i upeniałem się, że jestem w atralu i to że jestem w astralu bardzo mnie pozytywnie nastrajało. Przenikałem przez okna, ogólnie taki trochę parcour :)
Spotkałem jakąś kobietę przed 40ką, rozmawialiśmy, teraz już zapomniałem o czym, ale 0 seksu i pociągu seksualnego. Wciagało mnie do ciała, musiałem pójść za ciosem i wytoczyć się praz drugi. Poprostu wpadłem do ciała i od razu wytoczyłem sie i kontynuowałem mój parcour. To co ciekawe w tym wyjściu to postanowiłem skupić się na ostrym i super wyraźnym widzeniu, bo do tej pory wszystko było takie jak we śnie, może odrobinę trochę bardziej wyraźnie. Skoncentrowałem się i przyjrzałęm sie czemuś - pajacowi, słoniowi, piratowi etc teraz już nie wiem co/kto to był uleciało, ale zobaczyłem w końcu wyranie jak w fizycznym, dokładne kształyty detale fizjonomi, oszałamiająco realne kolory... Super, niestety zestrojenie takie było tylko przez chwilkę i zaczęło mnie wyrzucać do ciała.
Podłechtany sukcesem wpadłem do ciała i stanowczo wytoczyłem się po raz drugi. Postanowiłem kontynuować moje realne doznania.
Dotarlem do grupki młodzieży, pociągała mnie jakaś małolata, bardzo małoletnia nawet nie zgaduję ile mogła mieć lat, na pewno poniżej 19tu :) Nabrałem ochoty na igraszki, ona chyba nie bardzo miała ochotę, co chyba wyrażała werbalnie ale robiła co chciałem, widziałem bardzo wyraźnie jej twarz, miała jakieś pryszcze :) ale ogólnie smakowita. Wszedłem,  na początku było normalnie jak we śnie ale jak się skupiłem czułęm się jak podczas seksu w realnym świecie, super realnie i wiarygodnie, po prostu ja czułem. Natomiast były to fragmenty raz super realnie, raz "sennie", poczułem natomiast że podnieciłem się w ciele fizycznym sprawdziłem i wywaliło mnie do ciała. Tym razem wróciłem spokojniej i nie wytaczałem sie po raz kolejny, byłem zadowolony z tego wyjścia i już odpuściłem.
Otworzyłęm oczy, czułem się dość wypoczęty ale nie tak jak bym się obudził ze snu, raczej tak jakbył sobie odpoczywał z zamkniętymi oczami przed południem.
Dziś również spróbuję wyjść.
Muszę wszystko zapisywać od razy po wyjściu, bo wtedy pamiętam, jak zasne po powrocie, to większość zapominam i wydaje sie to mało realne.

Sunday 6 February 2011

Moje pierwsze "wyjście" cz3 - taaaak!

Spadłem...
nie potłukłem się, nie odczuwam bólu, tak jestem tu, wydostałem się, jestem świadomy! Jestem w świadomym śnie, czuję podłogę ale trochę ją postrzegam niewyraźnie, jak w zwykłym śnie, myślę o tym bardziej, przestrzeń nabiera bardziej realnych kształtów jak w filmie na komputerze gdy zwiększasz rozbielczość, podłoga jest taka realna, jestem podekscytowany, tak jestem tu, wstaję/unoszę się biegnę/lecę/przemieszczam się z sypialni do salonu, jest jeszcze ciemno, taki półmrok rozświetlany poświatą latarni zza okna, wlatując do salonu spostrzegam, bardziej wyczuwam postać/coś co nie ma kształtów jest powietrzem ale wiem że tam jest, jestem tak podjarazny że tylko wołam "hejo" i pędze dalej, postać, której nie ma nie odpowiada, albo ja czuję lub interpretuję to po prostu jak odpowiedz w języku uczuć "dzień dobry baw się dobrze". Postać nie wchodzi ze mną w żadną interakcję, mógłbym nawet zapomnieć o niej i nie wspomnieć o postaci, która była mniej odczuwalna niż lekki ciepły letni wiatr, natomiast posiadała coś w sobie, jakby delikatnie lśniący diament, więc pozostała mi w pamięci.
Jestem już w salonie, chcę lecieć, zobaczyć wszytsko, ogarnąć cały świat, czuję się wspaniale, jestem gdzies pod sufitem, postanawiam się wyrwać poza mieszkanie wyciągam rękę wylatuję przez okno/ścianę widzę z góry ulicę i budynek, lecz zaraz czuję sie jakbym chciał przejść przez firanę, trafiam ponownie do mieszkania, w którym na ścianie na której nie było okna jest duże okno z firaną, czuję, że to jeszcze nie czas wylecieć poza, ale czuję się taki swobodny, mogę wszystko. Rozmawiam z kimś lub prowadzę jakiś wewnętrzny dialog, nie pamiętam o czym ale trwa to bardzo krótko o ile wogóle trwa. W jednej chwili czuję, że wracam. Wyrażenie wracam, jest tu mało precyzyjne bo wracanie kojarzy się z jakimś procesem w czasie, ja poprostu wracam co znaczy czynność dokonaną - wróciłem, wiem że wróciłem leżę jescze chwilę z zamkniętymi oczami otwieram oczy, wróciłem, leżę na plecach w łóżku, czuję się wyśmienicie, czuję się jakbym w pełni sił położył się o poranku i na chwilę zamknął oczy i je otworzył, pełen relaks, jest wczesny poranek, spałem ogólnie 5h + LD, gęba uśmiecha mi się od ucha do ucha, było wspaniale, a najważniejsze, że BYŁO!
Jestem wdzięczny, że udało mi się spróbować i udało się tak wcześnie, teraz czas na badanie tej przestrzeni, mam motywację, wiem, że może nie za każdym razem ale to jest możliwe aby tam być, dla takich chwil warto próbować.

Czy to było doświadczenie LD, czy OBE, czy cokolwiek innego, to nie ma znaczenia, bo było wspaniałe, a trzeba to opisać, ponieważ czas i rzeczywistość zasypuje w naszej pamięci to wyjątkowe doświadczenie jak pustynna burza świeże źródło z czystą wodą, dopóki nie pogłebimy studni i niezabezpieczymy jej a będziemy chcieli do niej wrócić za jakiś czas, to sami możemy zwątpić, czy ona wogóle istniała.

Moje pierwsze "wyjście" cz2 - prawie tam

Chrapię, śpię, jestem świadomy... mantra utrzymała mnie przy świadomości, słyszę jak chrapię :), śpię głęboko, koncentruję się na oddechu, co dalej, jestem świadomy, czy mam coś zrobić, czy samo sie będzie dziać...
podniosłem głowę, patrzę na swoje ciało, dość ciężko oddycham, jestem przeziębiony, czuję, że powoli się odizolwuję od ciała, patrzę na ten worek mięsa trochę z politowaniem, odpływam, jestem świadomy, jestem świadomy, łapie mnie jakiś wir, jak wpadanie w filmach sf w nadprzestrzeń ale to doznanie niefizyczne, bez migania gwiazd i światła, może to uczucie jakie można mieć gdy się rodzimy, nic nie wiemy, nic nie znamy, wszytsko jest takie nowe. Nie oddycham, nie muszę oddychać, nie potrzebuję tego przecież, ale czy moje ciało oddycha, to nie ma być podróż w jedną stronę, ogarnia mnie panika, duszę się, moje ciało się udusi!!! Mam jakieś dziwne doznania, na szczęście jesem teraz gdzies na pograniczu ciała i astrala, czuję, że wór z mięsem dyszy, chrapie, śpi, więc się uspokajam, wychodzę, przewracam się na bok. Czy to astral się przewraca na bok, czy przewracam się z ciałem? Leżę na krawędzi łóżka zaraz będę spadał na podłogę, nie boję się, że spadnę i się potłukę, obawiam się, że spadnę i się rozczaruję, trudno spadam, zaraz będę weidział, czuję jak lecę na glebę, spadam....

Moje pierwsze "wyjście" cz1 - w poszukiwaniu techniki

Dziś jest ten dzień - pierwszy dzień w którym zatrzymałem ciało i ruszyłem duszę. Czuję jeszczę falę entuzjazmu, która niesie minie przez dzisiejszy poranek.

Czytałem o OBE i LD kilka takstów, parę wpisów na forum,  a czytałem bo wierzę że można jeszcze jakoś dodatkowo rozruszać tę kupę mięsa którą jesteśmy i trochę wiecej pożytku zrobić z naszego mózgu.
Próbowałem, więc parę razy jakoś pomedytować, skoncentrować się aby mieć możliwość doświadczenia czegoś niesamowitego. Leżałem, myślałem, mantrowałem i zasypiałem...
Obudziłem się zrelaksowany, nie pamiętałem kompletnie moich snów, czarna dziura.

Ale nie poddam się, jeżeli innym się udaje, a nie jest to kompletna bzdura, bo mimo, że ludzie lubią sobie dużo zdarzeń wymyślić dla własnego lepszego samopoczucia i to taka masa, tak mocno przekonanych ludzi o tym, że jest inna przestrzeń nawet statystycznie mówi, że coś w tym jest.

Zobaczę, co jest w tym dla mnie. Tak, trzeba popracować nad techniką, jeżeli ktoś wejdzie do wody i nie pływa jak kaczka to nie znaczy, że się nie da, wszystko się da, więc i odrębną swiadomość uda się uzyskać, czego dowodem jest np. stymulacja narkotykami i alkoholem.
Ale to ma być coś innego, nadzwyczajego.
Ok, szukam technik... trzeba zasnąć ale utrzymać świadomość, hmmm... jak to zrobić.... koncentracja, mantra, medytacja, postrzeganie tylko tu i teraz....
Coś wiem pora potrenować. Koncentracja, wizualizacja, unoszenie się, patrzenie w ciemność spod zamkniętych powiek, strasznie oczy bolą, chyba za bardzo chcę, wszystkie mięśnie napięte jak sznurki, chyba nie tędy droga. Zasnąlem. Rano nie pamiętam snów, czarna dziura.
Dziś zaczynam inaczej, spokojniej, koncentracja, unoszę się, coś mnie ściaga na manowce, koncentruję się na tu i teraz... Zasnąłem.  Rano nie pamiętam snów, czarna dziura.
OK jeszcze poczytamy... technika 4+1, 4h snu, 1h pobudzenia i do dzieła, hmmm ciekawe, zmiana pozycji, matra, spróbujemy.

Dziś może być słabo jestem w łóżku z żoną i chorą córką, ale potrenuję... mantra, koncentracja tu i teraz, rozpraszam się słyszę 3 oddechy, nic z tego dziś, zasypiam.

Obudziłęm się, a raczej obudził mnie kopniak córki, wstanę, jest 5 rano spałem 5h, piję wodę, korzystam z toalety. Może spróbuję 4+1, ale spałem 5h i nie dam rady budzić się przez 1h bo już bedzie ranek, chyba szkoda tracić czas.
Położyłem się na plecach.... a jednak spróbuję teraz.
Koncentruję się, matruję, relaksuję, słabo mi idzie mocno sie rozpraszam, zmieniępozycję na bok. Jeszcze słabiej, na plecach mi szło lepiej. Próbuję na plecach.

Leżę, koncentruję się na tu i teraz, odpływam, rozpraszają mnie jakieś wewnętrzne dialogi, dyscyplinuję się, jestem swiadomy, jestem świadomy... Chyba odpływam, jestem świadomy, jestem świadomy, czuję, że śpię, słyszę jak chrapię, jestem świadomy, jestem świadomy, chrapię, zasnąłem, jestem świadomy, jestem świadomy, JESTEM ŚWIADOMY!!!