Thursday 19 May 2011

Znów wychodzę

Upłynęło trochę czasu od kiedy wyszedłem po raz ostatni, miałem pewien przerywnik - postawiłem na technnikę. Słuchałem dźwięków HemiSynk i sesji przygotowanych przez intytut Roberta Monroe i nie próbowałem na siłe wychodzić.
Kilka tygodni temu wyszedłem, było ti wyście w technice 4+1 i chyba to na razie nalepsza dla mnie metoda choć dość uciążliwa - nie lubię wstawać w nocy a tym bardziej snuć się przez godzinę gdzieś około 4 rano.

No cóż uciązniwa mniej lub bardziej ale działa.
Wyjście kilka tygodni temu było dość przyjemne. Wszystko dzieje się nadal w przestrzeni przycielesnej bez zwiedzania galaktyk i tak dalej, walczę raczej z utrzymaniem podstawowej fazy i wyjściem. No ale udało się miałem super lot, natomiast jeszcze jakieś bijatyki na mieście, więc raczej nic budującego duchowo. Prosta faza, mam jeszcze kłopot z wyraźnym widzeniem tu radzej było mało wyraźnie, bez rewelacyjnych szczegółow. Pamiętm jak wyturlałem się z ciała - to moja technika na oderwanie się, to klęczałem na czworaka na podłodze i szukałem zapachu i dotyku drewnianej podłogi - z tego co pamiętam, to chyba tk w 60-70% ją znalazłem, no i dalej lot i jakieś takie "mlodzieżowe" rozrywki - samochody, ucieczki, bijatyka, jakiś pociąg seksualny ale bez zbliżenia.

Dziś w nocy wyszedłem również na 4+1. Przewalczyłem chyba 50 minut na przebudzeniu i zacząłem od dzwięków hemisync i standardowej sesji zgodnie z tech r.m.
Po pewnym czasie byłem dość dobrze zrelaksowany, ale po pierwszej sesji hemisync, byłem już zmęczony tymi dźwiekami i odstawiłem, położyłem się na boku. Teraz nie pamiętam czy poróciłem do pozycji na plecach, gdy zaczęło się wyjście, czy faktycznie leżąc na boku zaczałem wychodzić? hmmm, mam wrażenie, że wychodziłem z pozycji na plecach, natomiast nie mogę sobie przypomnieć kiedy się obróciłem z boku na plecy.
Ok ale wyszedlem, pierwsza część to przebywanie w jakimś domu w wierzowcach lat 70tych, to co było ciekawe to wkładałem i pięści w beton i upeniałem się, że jestem w atralu i to że jestem w astralu bardzo mnie pozytywnie nastrajało. Przenikałem przez okna, ogólnie taki trochę parcour :)
Spotkałem jakąś kobietę przed 40ką, rozmawialiśmy, teraz już zapomniałem o czym, ale 0 seksu i pociągu seksualnego. Wciagało mnie do ciała, musiałem pójść za ciosem i wytoczyć się praz drugi. Poprostu wpadłem do ciała i od razu wytoczyłem sie i kontynuowałem mój parcour. To co ciekawe w tym wyjściu to postanowiłem skupić się na ostrym i super wyraźnym widzeniu, bo do tej pory wszystko było takie jak we śnie, może odrobinę trochę bardziej wyraźnie. Skoncentrowałem się i przyjrzałęm sie czemuś - pajacowi, słoniowi, piratowi etc teraz już nie wiem co/kto to był uleciało, ale zobaczyłem w końcu wyranie jak w fizycznym, dokładne kształyty detale fizjonomi, oszałamiająco realne kolory... Super, niestety zestrojenie takie było tylko przez chwilkę i zaczęło mnie wyrzucać do ciała.
Podłechtany sukcesem wpadłem do ciała i stanowczo wytoczyłem się po raz drugi. Postanowiłem kontynuować moje realne doznania.
Dotarlem do grupki młodzieży, pociągała mnie jakaś małolata, bardzo małoletnia nawet nie zgaduję ile mogła mieć lat, na pewno poniżej 19tu :) Nabrałem ochoty na igraszki, ona chyba nie bardzo miała ochotę, co chyba wyrażała werbalnie ale robiła co chciałem, widziałem bardzo wyraźnie jej twarz, miała jakieś pryszcze :) ale ogólnie smakowita. Wszedłem,  na początku było normalnie jak we śnie ale jak się skupiłem czułęm się jak podczas seksu w realnym świecie, super realnie i wiarygodnie, po prostu ja czułem. Natomiast były to fragmenty raz super realnie, raz "sennie", poczułem natomiast że podnieciłem się w ciele fizycznym sprawdziłem i wywaliło mnie do ciała. Tym razem wróciłem spokojniej i nie wytaczałem sie po raz kolejny, byłem zadowolony z tego wyjścia i już odpuściłem.
Otworzyłęm oczy, czułem się dość wypoczęty ale nie tak jak bym się obudził ze snu, raczej tak jakbył sobie odpoczywał z zamkniętymi oczami przed południem.
Dziś również spróbuję wyjść.
Muszę wszystko zapisywać od razy po wyjściu, bo wtedy pamiętam, jak zasne po powrocie, to większość zapominam i wydaje sie to mało realne.