Saturday 18 August 2012

Mocne uderzenie

Uuuu, no to się w końcu coś zadziało!
Nie miałem ostatnio motywacji do wyjść, ale w końcu to są jedne z ważniejszych doświadczeń życia, więc skoro mam możliwość to trzeba korzystać.

Przed wczoraj udało mi się wyskoczyć - wyjście standardowe w moim wypadku czyli przez wytoczenie na bok. Było ty wyjście po długiej przerwie i niestety niewiele zostało mi w głowie z tego wyjścia, gdyż po powrocie zapadłem w sen.

Najważniejsze jednak, że pamiętam dzisiejsze wyjście, więc do rzeczy:
Zaczęło się jak zawsze - leżąc na boku poczułem, że zbliża się czas wyskoczenia. Byłem świadomy, pojawiły się wibracje, tym razem były mocno konkretne, trzepało mnie niemal jak w padaczce. Nie było to przyjemne doświadczenie, natomiast nie pojawił się strach bo wiedziałem czego moge się spodziewać oraz byłem mocno zmotywowany. Wyskoczyłem inaczej niż zwykle - przez przewrót do tyłu.
Na początek ćwiczenia "gimnastyczne"- dostrajające: rączki-rączki pocieranie ect. Dostrojenie wyszło bardzo dobrze - widzaiałem bardzo wyraźnie swoje ciało.
W tym momencie mam lekko zagięty czas zdarzeń - to znaczy nie bardzo moge poskładać w czasie liniowym pewne wydarzenia... Załóżmy, że to się wydarzył po dostrojeniu, ale w jakiejś dziurze czasowej.
Wzywałem mojego Opiekuna, chyba się doczekałem, gdzieś mnie wessało i zacząłem brać udział w lekcji...
Zgodnie ze wskazówkami zacząłem energetyzować swoje ciało od stóp w górę, zobaczyłem jak moje ciało zbudowane jest złotej energii, przepływ tej energii powodował wręcz niewyobrażalną rozkosz, taką której nie mogłem chyba znieść, gdy fala energii pojawiła się w okolicach podbrzusza wymiękłem, czułem że energia mnie rozerwie to było hiper kosmiczne, nigdy w życiu nie przeżyłem tak intensywnego uczucia przyjemności, jakby prąd płynął przez moje ciało - rozkoszny prąd...
Wtedy chyba powróciłem do OSPUO. Wyszedłem przez okno i skoczyłem z balkonu w kałużę na ulicy. Zastanawiałem się co robić dalej - całkowicie zapomniałem o powyższym doświadczeniu, jakby nigdy się to nie wydarzyło. Nagle wiuuu! Wylądowałem na brzuchu, twarzą wpadłem jakby w kupkę liści.
"Masz to zapamiętać!" to był przekaz. Przypomniałem sobie. Niezły agent z tego mojego Opiekuna, to nie było delikatne napomnienie ale stanowcze, mocne polecenie wręcz huknięcie na mnie - nie tak wyobrażałem sobie kontakt z kolegą. No ale jak ktoś się zachowuje jak dzieciak w cukierni zamiast poszukać kierownika tego sklepiku i czegoś się nauczyć to tak trzeba.
Następnie zacząłem się włóczyć po jakimś parku, pragnąłem skontaktować się z opiekunem, wołałem go. Po parku chodzili jacyś ludzie ale nie zwracałem na nich uwagi. Oparłem się o wierzbę i pomyślałem, że może wierzba mi pomoże.
Pojawiłem się na jakimś balu na statku, wokół tańczące pary, tańce raczej klasyczne, poczułem chęć na seks (to właśnie to zachowanie dzieciaka w cukierni, zamiast czegoś się uczyć, pytać, to ja to....). Podszedłem do tańczącej pary, odbiłem kobietę, wtedy jakby część z tych osób wiedziała o co mi chodzi i zaczęli podchodzic inni aby również uczestniczyć w seksie. Ok, czemu nie, może być i orgietka, ale brakuje mi tu jeszcze fajnych dziewczyn. Wtedy pojawiła się moja dawna znajoma  - atrakcyjna, stwierdziłem super, ruszamy. Z całą banda ruszyliśmy szukać jakiejś ustronnej kajuty, gdy otworzyłem ciemną kajutę, obudziłem kogoś tam śpiącego i ten ktoś mnie rozpoznał - chyba jakoś się tym przejąłem i się obudziłem.

Było już jasno, moja żona nie spała, córka również, oglądały telewizję. Leciał jakiś dziwny film - dwóch nagich facetów, biały i czarny stali w antycznej łaźni greckiej, a dwie kobiety ich obmywały z jakiejś gliny, maseczki etc. woda spływała po ich nagich ciałach razem z glinką. Kobiety zbierały tę wodę spływającą z ich penisów do dzbanków, a następnie zaspokajały ich od czasu to czasu oralnie.
Hmmm, okej jestem otwarty ale chyba moja 5letnia córka nie musi jeszcze oglądać takich filmów, postanowiłem porozmawiać z moją żoną, która spokojnie siedziała w łóżku, popijała herbatę i ... paliła papierosa. Kurcze to śmieszne pomyślałem sobie, moja żona nie pali, a wręcz jest wrogiem palenia. Wtedy zorientowałem się, że obudziłem się... we śnie, że to kolejny sen jakby we wcześniejszym śnie, a byłem przekonany, że jestem w rzeczywistości. Ale absurd.
Przypomniałem sobie technikę Darka Sugiera "Neuro Przesunięcie" (link) i stanąłem przed ścianą, skupiłem się na jakiejś kropce farby i władowałem w to całą agresję i negatywną energie aby rozerwać zasłonę OSPUO i popłynąć dalej.
Po tej akcji poczułem się lekko nieswojo, ale poczułem też, że zaczyna się dziać coś niedobrego, zbliża się jakiś wielki syf! Myślę sobie ok, spokojnie załadowałem negatywa, teraz dla równowagi trochę pozytywnej energii, trochę miłości i będzie ok. Nie mogłem jednak zbyt wiele wygenerować, byłem jakby lekko sparaliżowany uczuciowo, zacząłem w desperacji przyśpiewywać piosenkę "...Dzień dobry kocham Cię, już posmarowałem Tobą chleb..." nomen omen Strachy na Lachy :) (link)
Pomogło ale niewiele, tyle co kropla deszczu na rozpalone ognisko, czułem że zbliża się jakaś fala do mnie i nie będzie to przyjemne. Postanowiłem w opcji pt. "spier...amy!" ewakuować się szybciutko do świata fizycznego.
Zacząłem wypływać - okazało się, że nie byłem płytko gdzieś w OSPUO i jak zawsze myk i jestem w ciele fizycznym obudzony, ale zacząłem lecieć - raczej wynurzać się. Gdy poczułem, że jestem blisko obudzenia się i ciała fizycznego wpadłem w jakiś astralny muł - czytaj koszmar. To tak jakby wynurzyć się w plamę ropy naftowej.
W tym astralu blisko ciała fizycznego przemknąłem przez jakieś kreatury (drako, duchy etc) które były bardzo nieprzyjemne - przekładając na język fizycznych doznań naszego świata to coś jakby mlaskały, ssały, zgrzytały zębami, ja poczułem, że tez zgrzytam z tego wszystkiego zębami, a zęby mi się ścierają jak bym je wrzucił do jakiegoś kwasu. Na szczęście było to raczej przemknięcie niż dłuższa konfrontacja, otarłem się po prostu i obudziłem. Było jasno.
Zacząłem sobie przypominać co mi się wydarzyło.