Thursday 6 March 2014

Pobudka w starym domu

Dziś miałem sen w którym wreszcie udało mi się uświadomić sobie, że jestem we śnie. Natomiast mimo wszystko było to uświadominie, niejako formalne, oznacza to że powiedziałem, że wiem, że śnię, natomiast z obecnej jawnej perspektywy uważam, że mimo tej deklaracji, nie miałem pełenej świadomości snu i czym jest nie sen. To tak jak na jawie mogę powiedzieć, że moje życie to tylko sen, natomiast brakuje mi tej świadomości co jest po przebudzeniu, co nie jest snem. W oobe, odczuwałęm świadomość 2 strony w sposób bardziej konkretny, w tym śnie tylko jako deklarację bez pełnej świadomości, pewnie  trzeba będzie nad tym popracować.
Podczas tego snu byłem już chyba w dość płytkiej fazie, sen był nad ranem i uświadamiając sobie, że śnię nieomal się budziłem.
O czym był mój dzisiejszy? To jakby powrót do korzeni, do moich przodków – rodziców, babci (nie żyjącej), i do gromadzenia przez nich zapasów. Byłem w pierwszym domu w którym mieszkałem w dzieciństwie, a reaczej stałem przed domem. Pamiętam bardzo silne uczucie tęsknoty, płakałem z tęsknoty gdy zobaczyłem w oknie wewnątrz domu krzątającą się moją babcie. Wiedziałem, że ona już nie żyje i to tylko jej duch, wsponienie, nie zauważała mnie, ale ja nie miałem bodźca aby popędzić do niej, coś mnie powstrzymywało, ale to nie był strach, raczej pewne poczucie pozostawienia rzeczy swojemu biegowi, nie ingerowania, wtrącania się w pewien naturalny ład. Zajrzałem do szopy która była przybudowana obok domu – w szopie była naturalna toaleta z szambem oraz składzik na węgiel, drewno etc. Szambo w toalecie było pełne – pomyślałem sobie :“no tak, babci nie ma i nie miał się kto tym zająć.“ Rozejrzałem się się dalej po szopie i zobaczyłem spory stosik węgla tak około tony, a obok tyleż samo soli kamiennej w wielkich (jak kurze jaja) różowych kryształach. Zastanawiałem się po co babci taki zapas soli w takich wielkich kryształach wyglądających jak kwarc różowy. Później jeszcze spotkałem moich rodziców w jakimś magazynku. Najpierw ojciec prezentował mi wielką beczę z benzyną/olejem opałowym, zapytałem się czy to do ogrzewania, a on razem z moją matka zaczeli zaprzeczać, że to tylko od czasu do czasu aby przepalić i było trochę prądu, jakoś tak dziwnie chaotycznie tłumaczyli jakby chcieli coś ukryć. Stwierdziłęm w myślach, że ta beczka to raczej za dużo na takie doraźne „włączanie prądu“, dodatkowo w magazynku zauważyłem kilka takich wielkich beczek, jak się spodziewałem z podobną zawartością. Następnie matka prowadziła mnie do domu, ja stałem na podwóżu i dziwiłem się, że wyrosły tu bananowce i jakieś figowce, jak one przeżyły zimę. Matka coś mi wytłumaczyła jak to byłoby oczywiste, ale ja nie mogłem się nadziwić. Szliśmy dalej, minąłem drzewo z dziwnie zaminiętymi gałęziami w koronie, jak jakiś warkocz na głowie dziewczyny, matka mi odpowiedziała jak nazywa się to drzewo, tonem podobnym jak z bananowcami – przypominającym mi oczywistość którą powinienem wiedzieć. Znalazłem się na podwórku obok szopy i wejścia do domu, ale nie wszedłem...
Dalej już chyba zacząłem wychodzić ze snu. Wrócę tylko do momentu w którym uświadamiałem sobie, że jestem we śnie.

Miałem dziwne testy, łapałem się za boki i pasek i u mówiłem, że jestem we śnie – i co z tego J, głęboko oddychałem i tu niespodzianka! Pojawiała się moją jawna świadomość, zacząłem słyszeć swoje chrapanie, senny oddech, ale to powodowało, że się prawie budziłem i byłem w płytkiej fazie sennej. Ciekawe to było, jestem zadowolony, że powoli pojawia mi się przebłysk świadomości poza sennej w moim śnie, lecz to wciąż tylko przebłysk i raczej sugestia, że jest coś poza snem niż pełna świadomość snu i jawy.