Sunday 5 February 2012

Wyjście w 2012 rok

Rok 2012 już poważnie się rozpoczął, w końcu mamy luty, natomiast dla mnie to pierwsze wyjście w tym roku. Jak widać w blogu dawno nie pisałem, to też oznacza, że dawno nie wychodziłem. Dlaczego?
Tu chyba złapało mnie kilka powodów
1. męczę się wychodzeniem o 4-5 rano, nie mam pewności, że wyjdę, a dodatkowo pół nocy nie przespane, a rano trzeba się zmagać z twardą/ciężką rzeczywistością. A niestety w moim przypadku metoda 4+1 najlepiej się sprawdza
2. Lekko jestem zniechęcony doświadczeniami - takie sobie aktywności w OSPUO ( obszar stworzony przez umysł obserwatora ), lekko się kotwiczę w obszarze przycielesnym, jestem mocno narażony na "cofkę" i już mnie nie kręci latanie, chodzenie, zwiedzanie i obserwowanie jakiegoś matrixa wykreowanego przez moją wyobraźnię. Takie doświadczenia nie wnoszą nic do mojego życia, to doświadczenia porównywalne do samotnego wypicia piwa przed telewizorem, czyli ogólnie polski film - nic się nie dzieje...

Obecnie moim celem jest zastosowanie odpoweidnich technik aby wyrwać się z OSPUO, natomiast nie jest to dla mnie takie proste ze wzgledu, że po pierwsze łatwo mi nie przychodzi wyskakiwanie w OBE i nawet pobyt w OSPUO jest dość trudny do osiągnięcia, a po drugie potrzeba dużo czasu i zaangażowania.

Jeżeli chodzi o czas i zaangażowanie, to nie tylko z tego względu, że pochłonęła mnie rzeczywistość, ale też nie chcę się zamykać tylko na doświadczenia z OBE, raczej jestem typem poszukiwacza, który mocni się zpala do danej idei natomiast uważam, że jest jeszcze mnóstwo innych doswiadczeń o których trzeba pamiętać. Przez ostatnie miesiące sporo wiedzy (jeszcze nie praktycznej - rozważam to) zebrałem na temat psychodelików (psylocyciba - grzyby; oraz DMT - ayahuaska), pociąg mnie też ideologia medytacji zen. Aby trochę pogłebić temat trzeba poświęcić sporo czasu, poczytać, przemyśleć, podyskutować i jakoś wszystkie eleemtny zostają  na poziomie podstaw. No ale z drugiej strony - im mocniejsze i trwalsze filary tym solidniejsza budowla. To do mnie przemawia i na siłę nie będę sie spieszył, chociaż ego jak zawsze goni :)
 Może o grzybach i dmt w innym wpisie.

Wracając do doświadczenia OBE, w końcu się wziąłem i wyszedłem :)
Oczywiście od ostatniego wpisy podejmowałem próby wyjścia natomiast bez skuteczne, dopiero teraz znów się udało.

Wyjście metodą 4+1, modyfikowaną przeze mnie,  a mianowicie sen około 4,5h (tak aby były 3 fazy snu po 1,5h), przebudzenie budzikiem, chwila przebudzenia z otwartymi oczami (10min), relaksacja z zamknietymi i jedziemy. około 30min w pozycji na plecach - czułem że ciało jest na granicy snu, mózg zaczał wysyłać sygnały do ciała aby spr czy śpi (np. impulsy nerwowe do kończyn aby spr czy sie poruszają, czy już paraliż senny), ale po dwóch impulsach trochę sie pobudziłem i przewróciłem na bok i tu się już udało...

Na szczęście potrafię łapać już moment że jestem na granicy i warto się wytoczyć. Leżąc na boku, szybki energiczny obrót typu "obracająca się kłoda" wg Monroe i już leże na podłodze :) oczywiście astralem.

No i jestem we wspaniałym OSPUO, jak zawsze lekko przymglone, pół senne ale nawet wyraźne, zobaczyłem swoje ręce i zacząłem sie przemieszczać do innego pokoju, ogólnie w śpiącym domu nuda więc postanowiłem wyrwać się przez okno, oczywiście po kowbojsku - przez szybę, firanę etc wkońcu jestem w astralu i mogę wszystko, a jak! ;)
Ale przekozaczyłem :), firana mnie cofnęła jak guma, za słaba koncentracja, cofka do ciała, na szczęście nie poddałem sie i fru, kolejne szybkie wytoczenie zanim na dobre zakotwiczyłem się w ciele, tym razem wyjąłem "cięższą artylerię" - po wytoczeniu idę do pokoju z którego zazwyczaj wychodzę przez okno i balkon z budynku powtarzając mantrę "jestem tu i teraz", czuję że lepiej się zakotwiczyłem w astralu, jest wyraźniej, a nawet w pewnym monencie przez krótką chwilę zobaczyłem jakby księżyc w pełni przeświecał przez ścianę. Jak tę sytację zarejestrowałem, zgubiłem to, jescze trochę się pojawił, ale znikł..
ok do boju, tym razem czuję sie mocniejszy, tak jest, wyszedłem na balkon bez problemu, postanowiłem zeskoczyć na ulicę. Cholera, zaświtało mi w głowie, a co jak jestem w rzeczywistości, skoczę i się zabiję!!!
Nie, coś mi zaswitało, aby zrobić test rzeczywistości, ale chyba tego nie zrobiłem (?), tylko tweirdziłem, że jakoś rozmazana ta rzeczywistość wiec to astral na 100%, i skoczyłem ale z asekuracją. Chwyciłem sie rolety przeciw słonecznej, która zamieniła się w jakąś firanę-linę i łagodnie zeskoczyłem z 3 piętra na ulicę. Byłem zadowolony, że mi się udało - zacząłem śpiewać jakąś piosenkę, którą sam wymyśliłem, pomyślałem sobie, że i tak nie będę jej pamiętał w realu (no i nie pamiętam :)) ale było mi łatwiej dzięki niej (bardzo prosta piosenka, kilka słów, chyba zwbliżona do mantry jestem tu i teraz) się zakotwiczyć w astralu. Poruszając się miałem takie naturalne wrażenie, że idziemy razem! to znaczy że idziemy we dwójkę, tak jakby ja-ciałoastralne i ja wyższe-ja, byłem skoncentrowany na ja-ciało ale czasem miałem przebłyski, że patrzę na ja-ciałoastralne z innej perspektywy, takiej z boku ja-wyższe obserwujące. Było mi z tym dobrze i raczej o tym nie myślałem, myślę o tym teraz gdy przypominam sobie ten fragment.
Idziemy więc przez miasto - miasto, szerokie wybetonowane aleje, place, raczej sam beton bez zieleni, mijają mnie ludzie, a raczej zdaję sobie sprawę, że to wytwory mojej wyobraźni i stwierdzam, że nie ma sensu z nimi gadać. Natomiast jakoś niektórych zaczepiam niewerbalnie, odnoszą się do mnie raczej niechętnie, jakbym zakłócał im jakiś ich marsz oraz jakiś wewnętrzny proces myślowy, ci ludzie ockną się na chwilę i patrzą takim zdziwiony, niechętnym do pomocy wzrokiem i mówią mi bez głośnie "czego ty ode mnie chcesz człowieku, zajęty/a jestem wal się". Nie nawiązuję dialogu z nikim, trochę taka scena jak z matrixa, gdy wokół tłum ludzi mija Neo zajętych własnymi sprawami, tu akurat nie był takiego tłumu ale wrażenie to samo.
W pewnym momencie jednak spotkałem kogoś i wywiązał się dialog, ponieważ porozumieliśmy się, ze człowiek którego spotkałem też jest w OBE.
Tu chyba pojawiła sie najwazniejsza sprawa tego wyjścia - uświadomienie, czego oczekuję w tej chwili od OBE.
A czego oczekuję? Wyjścia z OSPUO!

Więc ta sprawa pojawiła się w dialogu szybkim jak błyskawica (raczej to była wymiana mentalna informacji) i człowiek powiedział, że mnie zaprowadzi, albo ja zaproponowałem, aby mnie gdzieś zaprowadził, bo sam sie tu nudzę. Ruszyłem za nim, a raczej za nimi, bo też miałem wrażenie, że tak jak ja on też jest we dwójkę :)
Szedłem więc za nim, widziałem jego plecy, tył głowy, ale strasznie człapał ten chłopak, szedł i szedł i chyba mnie jakoś to znudziło i wróciłem do ciała...

Chyba jeszcze sie wyturlałem ale jego już nie bylo, tylko mijali mnie albo wytwory mojej wyobraźni albo śpiący ludzie, których zaczepiając jakbym wyszarpywał z ich snów, jeszcze zobaczyłem swoje ciało śpiące w łóżku, w astralu spotkałem maszerującą i śpiącą żonę i córkę...
Obudziłem się, poleżałem chwilę aby przypomnieć sobie przygodę i móc ją rano zapisać, więc oto i ona.

Dalszym etapem moich poszukiwań będzie wyjście z ospuo.

No comments:

Post a Comment